21.7 C
Katowice
sobota, 13 września, 2025

Polska rezygnuje z powołania NABE – co dalej z węglowymi aktywami energetyki?

Czytaj pozostałe artykuły

Narodowa Agencja Bezpieczeństwa Energetycznego, znana jako NABE, miała być jednym z kluczowych elementów transformacji energetycznej Polski. Koncepcja zakładała wydzielenie aktywów węglowych – głównie elektrowni opalanych węglem kamiennym i brunatnym – z portfeli największych państwowych grup energetycznych, w tym PGE, Taurona, Enei i Energi. Intencją twórców było skoncentrowanie aktywów węglowych w jednym podmiocie państwowym, aby uwolnić bilanse spółek energetycznych od obciążeń związanych z produkcją energii z węgla i tym samym ułatwić im dostęp do kapitału inwestycyjnego niezbędnego do rozwoju odnawialnych źródeł energii. W praktyce miało to również pozwolić na lepsze zarządzanie procesem stopniowego wygaszania jednostek węglowych, z zachowaniem bezpieczeństwa energetycznego kraju w okresie przejściowym.

Geneza projektu sięga okresu, w którym ceny energii na rynku hurtowym osiągnęły rekordowe poziomy. W obliczu niepewności geopolitycznej, szoków surowcowych i presji inflacyjnej, utworzenie wyspecjalizowanej agencji zdawało się rozsądnym kompromisem między potrzebą utrzymania krajowych mocy wytwórczych a koniecznością dekarbonizacji sektora energetycznego. Modele finansowe zakładały, że przy odpowiednim poziomie cen energii agencja będzie w stanie bilansować się operacyjnie, a dzięki elastycznemu planowi wyłączania jednostek nierentownych, nie będzie stanowić długoterminowego obciążenia dla budżetu państwa. Co więcej, wyodrębnienie aktywów węglowych miało również znaczenie strategiczne: redukcja ekspozycji na węgiel miała otworzyć spółkom drogę do bardziej zaawansowanych instrumentów finansowych wspierających inwestycje w OZE i sieci przesyłowe.

Projekt NABE był przygotowywany przez kilka lat. Prowadzono szczegółowe analizy ekonomiczne, rozmowy z bankami i instytucjami finansującymi, uzgodnienia ze stroną społeczną oraz konsultacje z Komisją Europejską. Proces legislacyjny wszedł w zaawansowaną fazę, a projekt wydawał się gotowy do wdrożenia. Jednakże zmieniające się uwarunkowania rynkowe oraz ewolucja polityki energetycznej na poziomie krajowym i europejskim zaczęły podważać jego zasadność.

Decyzja o porzuceniu koncepcji NABE została ogłoszona w lipcu 2025 roku. Rząd, opierając się na najnowszych prognozach cen energii oraz aktualizacji modeli finansowych, stwierdził, że realizacja projektu w obecnym kształcie generowałaby wielomiliardowy deficyt w horyzoncie kilkunastu lat. Zakładana wcześniej średnia cena energii elektrycznej, która miała umożliwić samofinansowanie się agencji, okazała się nierealna w świetle aktualnych trendów rynkowych. Spadek cen energii do poziomów kilkuset złotych za megawatogodzinę diametralnie zmienił kalkulacje ekonomiczne. Jednocześnie rosnący udział odnawialnych źródeł energii w miksie energetycznym oraz spadek kosztów ich wytwarzania znacząco ograniczyły przewidywaną rolę jednostek węglowych jako stabilizatora systemu elektroenergetycznego.

Ważnym czynnikiem, który wpłynął na decyzję o rezygnacji, była również zmiana oceny ryzyka finansowego po stronie inwestorów i instytucji finansowych. Nowe dane oraz sygnały płynące z rynku kapitałowego wskazywały, że spółki energetyczne, nawet bez wydzielenia aktywów węglowych, są w stanie pozyskiwać finansowanie na zielone inwestycje. Kluczowe znaczenie miała tu zmiana podejścia instytucji kredytujących, które coraz częściej oceniają pojedyncze projekty inwestycyjne – na przykład farmy wiatrowe lub fotowoltaiczne – w modelu project finance, niezależnie od ogólnej struktury bilansu danego podmiotu. To podejście osłabiło jeden z głównych argumentów przemawiających za utworzeniem NABE, czyli poprawę ratingów kredytowych poprzez wyłączenie aktywów węglowych.

Z perspektywy regulacyjnej, projekt NABE napotykał również trudności związane z potencjalnym ryzykiem uznania go przez Komisję Europejską za formę niedozwolonej pomocy publicznej. Centralizacja aktywów węglowych w jednym państwowym podmiocie mogłaby zostać uznana za zakłócenie konkurencji na wspólnym rynku, szczególnie jeśli istniałaby konieczność stałego wsparcia finansowego. Alternatywne podejście, oparte na mechanizmach rynkowych – takich jak rynek mocy, rynek elastyczności czy mechanizmy kontraktowe wspierające dekarbonizację – zostało uznane za bardziej zgodne z unijnymi zasadami polityki energetycznej i klimatycznej.

W odpowiedzi na zarzuty o brak planu alternatywnego, rząd zaproponował zestaw rozwiązań mających zapewnić bezpieczeństwo dostaw energii oraz dalszy rozwój OZE. Kluczowym filarem ma pozostać rynek mocy, który będzie zapewniał wynagradzanie za gotowość do produkcji energii, także dla jednostek węglowych, dopóki pozostają one niezbędne dla stabilności systemu. Drugim komponentem ma być rynek elastyczności – obejmujący zarówno źródła konwencjonalne, jak i nieemisyjne – który umożliwi lepsze zarządzanie zmiennością produkcji z OZE. Trzecim elementem ma być specjalny mechanizm dekarbonizacyjny, polegający na kontraktach różnicowych dla transformacji portfela wytwórczego spółek energetycznych. Rozwiązanie to pozwalałoby na tymczasowe subsydiowanie mniej emisyjnych źródeł energii, zastępujących jednostki węglowe w tych samych lokalizacjach lub strukturach własnościowych.

Równolegle pojawiły się jednak głosy krytyczne, wskazujące, że rezygnacja z NABE w tak zaawansowanym stadium przygotowań oznacza marnotrawstwo wieloletniej pracy ekspertów, negocjatorów i zespołów projektowych. Zwracano uwagę, że u podstaw projektu leżały realne potrzeby sektora, a alternatywne mechanizmy – choć formalnie bardziej „rynkowe” – nadal będą wymagały notyfikacji i aprobaty ze strony Komisji Europejskiej, a także poniosą znaczne koszty operacyjne i ryzyko czasowe. Istniały również obawy, że obecność aktywów węglowych w portfelach spółek energetycznych stanie się w przyszłości czynnikiem ograniczającym ich konkurencyjność, szczególnie w kontekście coraz bardziej restrykcyjnych regulacji unijnych dotyczących emisji CO₂ oraz systemu EU ETS.

Dodatkowym efektem rezygnacji z NABE będzie prawdopodobnie konieczność utworzenia przez spółki energetyczne rezerw finansowych na ewentualne straty operacyjne związane z utrzymaniem nierentownych aktywów węglowych. W praktyce może to oznaczać ograniczenie środków dostępnych na inwestycje w OZE lub modernizację sieci przesyłowych, a także spadek atrakcyjności tych podmiotów z punktu widzenia inwestorów i analityków rynku kapitałowego.

Z punktu widzenia długofalowego planowania energetycznego, decyzja o porzuceniu koncepcji NABE symbolizuje istotną zmianę filozofii transformacji. Rezygnuje się z centralizacji i państwowej koordynacji procesu wygaszania węgla na rzecz bardziej rozproszonych, rynkowych i kontraktowych mechanizmów. Z jednej strony wpisuje się to w logikę unijnej polityki energetycznej, z drugiej – zwiększa poziom niepewności i rozproszenia odpowiedzialności za krytyczne decyzje dotyczące bezpieczeństwa dostaw energii w okresie przejściowym.

Ostateczny bilans tej decyzji będzie zależał od skuteczności wdrożenia zapowiedzianych alternatyw, tempa transformacji energetycznej oraz spójności krajowych regulacji z polityką klimatyczną Unii Europejskiej. Choć NABE było pomysłem kontrowersyjnym, stanowiło jasny punkt odniesienia dla wielu uczestników rynku. W jego miejsce wchodzi zestaw mniej jednoznacznych, bardziej złożonych mechanizmów, których efektywność pozostaje jeszcze do przetestowania w praktyce. Decyzja ta zamyka pewien rozdział w polskiej transformacji energetycznej i otwiera nowy, znacznie mniej przewidywalny etap.

Ostatnie artykuły